fot. Tomasz Wierzejski /archiwum Małgorzaty Rybickiej
„Bratniak” – pismo Ruchu Młodej Polski. 1977-1981
Arkadiusz Rybicki
Pierwszy numer pisma młodych „Bratniak” ukazał się w Gdańsku 1 października 1977 roku. Drukowany fioletową czcionką na prymitywnym powielaczu w 200 egzemplarzach, numer zawierał głównie materiały dotyczące Studenckich Komitetów Solidarności. „Bratniak” postanowił prezentować problemy środowisk studenckich, które z powodów politycznych nie miały możliwości wypowiadania się na łamach prasy oficjalnej. Bardzo zależało nam, aby powstanie naszego pisma wyprzedziło „Indeks” – pismo krakowskiego i warszawskiego SKS, do którego wydania przymierzali się Ludwik Dorn, Lesław Maleszka i Bronisław Wildstein.
Ostatecznie obydwa pisma powstały w podobnym czasie, ale najważniejszym wydarzeniem była ich zawartość. W„Bratniaku” tekstem, który niejako ustawił nasze środowisko na wówczas rodzącej się mapie politycznej opozycji, okazał się artykuł jezuity Bronisława Sroki Duch, który ożywia. Odebrany został jako deklaracja ideowa pisma. Zawierał tezę, że katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, ale tkwi w jej istocie. Było to powtórzenie z Romana Dmowskiego, który w książce Kościół, naród, państwo, wydanej w 1927 roku, napisał, „że oddzielanie katolicyzmu od polskości, narodu od religii i Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu”. Po tej deklaracji jasne się stało, że problematyka studencka znalazła się w naszym piśmie na drugim planie.
Rok 1977 był szczególny dla polskiej kultury i myśli politycznej. Ukazało się wówczas po raz pierwszy kilka najważniejszych dla współczesnej tożsamości Polaków czasopism, wychodzących poza cenzurą, takich jak „Głos” z Konradem Bielińskim, Sewerynem Blumsztajnem, Jackiem Kuroniem, Janem Józefem Lipskim, Janem Lityńskim, Antonim Macierewiczem, Zbigniewem Romaszewskim w składzie, w Łodzi literacki „Puls” – z Antonim Pawlakiem, Jackiem Bierezinem, w Lublinie pismo młodych katolików „Spotkania” ze Zdzisławem Bradelem i Januszem Krupskim.
„Bratniak” w tym zestawie niezależnych pism był zjawiskiem wyjątkowym. Łączył problematykę niezależnego ruchu studenckiego z myślą polityczną, nawiązującą do tradycji Narodowej Demokracji i przedwojennej prawicy. Rehabilitował pojęcie narodu, wówczas zastępowane nawet w publicystyce niezależnej przez pojęcie „społeczeństwo”, odwołujące się – jak nam się wówczas wydawało – do teorii marksistowskich. Naród w„Bratniaku” był wspólnotą, która w zasadniczy i pozytywny sposób kształtuje tożsamość człowieka. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych było to myślenie śmiałe, naród kojarzył się bowiem inteligencji i demokratycznej opozycji warszawskiej bardziej z przedwojennym nacjonalizmem ONR-Falangi, gettem ławkowym dla studentów żydowskich, a nawet z prymitywnym nacjonalizmem Gomułki i Moczara, niż z myślą Dmowskiego czy młodych konserwatystów z przedwojennego „Buntu Młodych”.
Już pierwszy numer „Bratniaka” spotkał się ze stanowczą polemiką. Wojciech Ostrowski i Jan Tomasz Lipski ze środowiska KOR krytykowali ks. Srokę: „To, co nas dziwi i boli w artykule […], to dawno już, zdawałoby się, przebrzmiały «katolicyzm etnocentryczny», hołubiący i zamykający polskość w zaklętym kręgu szkaplerza, ryngrafu i – proszę wybaczyć – Cepelii”. Polemizował z nimi Bartyzel: „Związek, jaki zachodzi między katolicyzmem a polskością, […] nie polega na zamykaniu polskości «w zaklętym kręgu szkaplerza, ryngrafu i Cepelii» lecz na obustronnej wymianie i przenikaniu wartości. Katolicyzm nasyca swój kształt pierwiastkami ściśle polskimi i na tym polega właśnie uniwersalizm pracy cywilizacyjnej Kościoła, że asymiluje wszędzie wartości lokalne, zaś polskość zostaje włączona w powszechną rodzinę chrześcijańską”.
„Bratniak” skupiał środowisko, które rozwinęło się w pobliżu duszpasterstwa akademickiego. Krytycznie ocenialiśmy konformistyczne dyskusje w tym kręgu. Udało nam się jednak spotkać duchownych, takich jak o. Ludwik Wiśniewski, Bronisław Sroka, Witold Andrzejewski, Jacek Salij, Jan Andrzej Kłoczowski czy Hubert Czuma, z którymi analizowaliśmy społeczne powinności katolika. Nie mógł pozostać on obojętny na zniewolenie niesione przez komunizm. „Drogą Kościoła” miał być człowiek i jego prawa „tu i teraz”. Dla redaktorów „Bratniaka” człowiek był więc przede wszystkim „osobą ludzką”, a nie robotnikiem lub burżujem, skazanymi na odwieczny konflikt interesów, marksistowską „walkę klas”. Walkę o prawa człowieka należało prowadzić bez użycia przemocy. Ważnym pojęciem stało się wtedy dla nas non violence.
Do historii prasy niezależnej przeszły polemiki „Bratniaka” z Jackiem Kuroniem, Adamem Michnikiem czy Janem Józefem Lipskim. W numerze 21 ze stycznia 1980 roku spierano się (kulturalnie) o to, czy „narody Europy są depozytariuszami cywilizacji, która wyrosła pod przemożnym wpływem chrześcijaństwa, i ono jest źródłem tego, co wielkie i mądre we współczesnym świecie” (Aleksander Hall), czy wręcz przeciwnie, chrześcijaństwo nie zapobiegło „uczynieniu z Konga w XIX wieku jednego wielkiego obozu koncentracyjnego, rozstrzelaniu przez generała Dyera z broni maszynowej w latach dwudziestych XX wieku tysięcy uczestników pokojowej demonstracji w Indiach i krwawego stłumienia powstania Bokserów w Chinach” (Jan Józef Lipski).
Jacek Kuroń w liście otwartym do „Bratniaka” z marca 1979 roku pisał: „Drodzy Przyjaciele, regularnie czytuję Wasze pismo i z każdym numerem coraz mniej się z Wami zgadzam i coraz bardziej cieszy mnie to, co piszecie. Chyba mam rację wnosząc, że chcecie w «Bratniaku» rozwijać i krystalizować myśl narodową”. Kuroń ostrzegał, że „wybierając kierunek ideowy, przyjmujemy go wraz z całym dorobkiem i jego grzechami. Jako człowiek […] lewicy ponoszę odpowiedzialność za wszystkie jej – wcale niemałe – winy. […] odcinam się od komunizmu, ale nie wolno mi pominąć związków tego kierunku z myślą i ethosem lewicy. […] Skoro jednak chcecie rozwijać tę myśl [narodową] w taki sposób, aby była ona zgodna z prawami człowieka, to musicie założyć zasadnicze jej przewartościowanie”.
To, że „Bratniak” podjął się przewartościowania myśli narodowej, potwierdzał Aleksander Hall w numerze 25 z października 1980 roku w artykule Moje narodowe wyznanie wiary, w którym pisał: „Mój sposób myślenia, patrzenia na świat został ukształtowany przez polskość. […] Solidarność z własnym narodem nie może powodować utraty realnego nań spojrzenia i trzeźwego o nim sądu. W dziejach naszego narodu wielkość i małość przeplatają się. Obecny jego stan budzi również wiele obaw. Prawdziwy, oparty na głębszych podstawach patriotyzm nie może być budowany na micie wyższości własnego narodu nad innymi”.
Zaskakują pozytywnie czytane dziś analizy polityczne zamieszczane w „Bratniaku”. W numerze 29 z sierpnia 1981 roku RMP ocenił aktualną sytuację w Polsce: „Wyraźnie brakuje przywódczych elit politycznych na miarę czasów […] Ogół pragnie demokracji, lecz nie wszyscy rozumieją jej zasady […]. Proces narodowego odrodzenia nie objął bowiem całego społeczeństwa w stopniu równomiernym […]. Zmiany po sierpniu 1980 roku wykraczają daleko poza granice Polski i są zwiastunem nowego porządku politycznego opartego na zasadach samostanowienia narodów. […] Nie jest możliwe wycofanie się przez społeczeństwo z pozycji tak ciężko wywalczonych”. Myliliśmy się jednak, nie doceniając siły starego reżimu, nie przewidzieliśmy stanu wojennego. W tym samym oświadczeniu pisaliśmy: „Wykluczamy możliwość, by siły starego systemu skupione wokół PZPR mogły stłumić proces narodowego odrodzenia bez uciekania się do pomocy sił zewnętrznych”.
Oprócz tematów najpoważniejszych były też w„Bratniaku” teksty lekkie jak piórko. Dostarczał ich Stefan Kisielewski. Trafiały do nas te, które cenzura odrzuciła z «Tygodnika Powszechnego». Modliliśmy się, aby było ich jak najwięcej. W numerze 22 z kwietnia 1980 roku Kisiel pisak: „Walka o prawo do niesłuszności, wyrażanie postawy niesłusznej, oto jest wspólny mianownik moich rozmaitych pisań do «Tygodnika Powszechnego». Wszyscy inni w tym zacnym gronie chcą pisać słusznie, ja natomiast karmię się ambicją przeciwną: wyróżnić się postawą niesłuszną, czyli dostarczyć antytezy wszystkim tym, którzy mają ambicje głoszenia tezy. W gruncie rzeczy umacniam na duchu tych, co mają rację, bo racja dopiero na tle braku racji pięknie się uwypukla. Powinni więc być mi wdzięczni, lecz na ogół nie są, bo nie potrafią spokojnie ocenić postawy bezinteresownej niesłuszności”. Reasumował swój wywód słowami: „Każdy jest dobry, aby tylko nie miał racji”.
W trzydziestu numerach „Bratniaka”, które ukazały się w latach 1977-1981, oprócz wcześniej wymienionych pisali m.in. Grzegorz Grzelak, Lech Bądkowski, Marek Jurek, Dariusz Kobzdej, Marian Piłka, Maciej Grzywaczewski, Konrad Turzyński, Stefan Kurowski, Andrzej Jarmakowski, Antoni Pawlak, Wojciech Samoliński, Jan Samsonowicz, Gabriela Turzyńska, Antoni Wręga, Tomasz Wołek, Andrzej Ochalski, Piotr Mierecki i wielu innych.
Większość materiałów docierała do redakcji w postaci rękopisów, czasami trudnych do rozczytania, na przykład Aleksander Hall miał pismo podobne do egipskich hieroglifów. Przepisująca je maszynistka Maryla Kosiak (prywatnie moja siostra) czasami musiała tramwajem przejechać pół miasta, żeby skonsultować, czy nie pomyliła jakiegoś nieczytelnie napisanego rozlewającym się długopisem wyrazu. Nie mieliśmy wówczas telefonów, a nieliczne posiadane były na podsłuchu. „Bratniak” redagowany był w konspiracji. Mimo konspiracji nieraz byliśmy śledzeni przez agentów SB. Wtedy numer „Bratniaka” wychodził z opóźnieniem, a my, żeby nadrobić stracony czas, sygnowaliśmy pismo podwójną numeracją. Ostatnie numery pisma ukazywały się w nakładzie kilkutysięcznym.
Stale obecna była na łamach pisma kronika represji SB. Wiesław Chrzanowski – nasz mentor – podkreślał czasami, że jest to masochizm. Rozpisywanie się na temat kolejnych rewizji i zatrzymań ma właściwości odstraszające i raczej nie przysparza nam zwolenników. Ale stało się inaczej.
Stan wojenny przerwał wydawanie „Bratniaka” w pół słowa. Trudno w jednym zdaniu podsumować czteroletni dorobek pisma. Najogólniej można stwierdzić, że środowisko „Bratniaka” było pierwszą zdeklarowaną prawicową formacją polityczną współczesnej Polski. Zapoczątkowało renesans myśli konserwatywnej, obecnej do dziś jako jeden z najważniejszych nurtów polskiej polityki. Redaktorem większości numerów „Bratniaka” był wygłaszający te słowa – Arkadiusz Rybicki – o czym z dumą informuję.
Referat z publikacji „Korzenie Solidarności. 30-lecie Ruchu Młodej Polski”, red. G. Grzelak, M. Rybicki, Europejskie Centrum Solidarności, Gdańsk 2010, s.40-42.