Pamiątka Reformacji – kazanie

Kazanie podczas Święta Reformacji, Parafia Ewangelicko-Augsburska św. Trójcy w Warszawie, 31 października 2009 (fot. ze zbiorów Kornelii Pilch)

Pamiątka Reformacji – kazanie

ks. Adam Pilch

Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej teraz pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie.

Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie.
Czyńcie wszystko bez szemrania i powątpiewania,
Abyście się stali nienagannymi i szczerymi dziećmi Bożymi bez skazy pośród rodu złego i przewrotnego, w którym świecicie jak światła na świecie,
Zachowując słowa żywota ku chlubie mojej na dzień Chrystusowy, na dowód, że nie na próżno biegałem i nie na próżno się trudziłem.
Ale gdyby nawet krew moja miała być dolana do ofiary i obrzędu ofiarnego wiary waszej, raduję się i cieszę razem z wami wszystkimi;
Z tego tedy i wy się radujcie i cieszcie razem ze mną.

Flp 2,12-18

Dzisiaj, trzydziestego pierwszego października, obchodzimy po raz kolejny Pamiątkę Reformacji. Przybijając tezy w przeddzień święta Wszystkich Świętych, Marcin Luter wzywał do dyskusji nad kondycją chrześcijańskiego Kościoła jego czasów.

Z reformacyjnej działalności zrodził się ogromny ruch religijno-społeczny, z którego wyłoniły się kościoły ewangelickie, do których i my należymy. Dzisiaj mamy szczególną okazję, by zadać sobie tamto, Lutrowe pytanie: „Jaka jest kondycja naszego chrześcijaństwa?”. W odpowiedzi na nie może pomóc dzisiejszy tekst kazalny.

Swój list do chrześcijan w Filipii – mieście rzymskich żołnierzy i weteranów wojennych – pisze apostoł Paweł z wielką serdecznością. Jest z miejscowym zborem związany szczególnymi więzami przyjaźni. Po zamieszkach w Efezie, Paweł zostaje aresztowany i – czekając na proces – pisze z więzienia List do Filipian.

Bezpośrednio przed tekstem kazalnym apostoł przypomina Filipianom prachrześcijański hymn, mówiący o zbawieniu. Bóg ustanowił Jezusa Panem nad panami, a to w bezpośredni sposób ma wpływ na chrześcijańskie życie. Z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie! – takie zdanie może irytować nasze protestanckie ucho. Czyżby od człowieka zależało jego zbawienie? Nie! Tak nie jest – to jedynie Bóg sprawia chcenie i wykonanie. Ale być może chrześcijanie zaniedbują swoją wiarę, stają się w niej leniwi i ospali? Być może stało się dla nich oczywiste, że i tak – bez ich odpowiedzialności – Bóg ich zbawia. Czyżby apostoł wyczuwał niebezpieczeństwo, że ta pierwsza miłość i ogień serc stają się coraz chłodniejsze? Stanowczo napomina odbiorców listu, by nie zaprzepaścili Bożego daru, aby z zaangażowaniem dbali o swoje zbawienie.

Czyż i my nie znamy takich niebezpieczeństw? Czy nasza wiara nie staje się powierzchowna? Pomimo kryzysu i narzekania żyje się nam nie najgorzej i coraz mniej serio traktujemy Boga. W dzisiejszych czasach koniecznością staje się przypominanie haseł Reformacji. Bóg daje nam wszystko, jednak my musimy zechcieć te dary przyjąć. Podczas chrztu nowo narodzonemu człowiekowi ofiarowane zostaje Zbawienie. Podczas jego długiego życia musi być ono przyjmowane i zachowywane. Do tego wzywał apostoł wtedy i również do tego wzywa dzisiaj. A Marcin Luter w jednym ze swoich wykładów powiedział, że człowiek chrześcijaninem nie jest, lecz ciągle na nowo nim się staje. Działanie Boże nie pozostaje bez następstw dla naszego życia.

Może przeraża nas dobitne słowo apostoła, który w tekście mówi o złym i przewrotnym rodzie. Ale właśnie tak wyglądało późnorzymskie społeczeństwo, pławiące się w moralnym i obyczajowym nieskrępowaniu. Dlatego też Paweł wyznacza swojemu zborowi wyraźną linię graniczną – wzywa Filipian do przykładnego życia. Według niego Boże dzieci czerpią siłę do ofiary, do życia w tym świecie jedynie ze źródła Bożego Słowa.

Apostoł nawiązuje do słów Ewangelii: Wy jesteście światłością świata!* To przez nas Chrystus chce oświetlać nasze otoczenie. Trzymając się słów żywota, świecimy w ciemnościach tego świata – w ten właśnie sposób możemy być szczerymi i nienagannymi Bożymi dziećmi, bez skazy. Czy to zdanie nie zapiera nam tchu w piersiach? Czy rzeczywiście tacy jesteśmy? Czy Kościół spełnia swoje zadania? A może wezwanie apostoła trafia w pustkę?

Wszystko zależy od tego, czy Słowo Boże, które dzięki Reformacji na nowo trafiło do nas, chrześcijan, jest naszym codziennym kompasem. Wciąż na nowo potrzebujemy wypływającej z Bożego Słowa orientacji dla naszego życia w rodzinie, w miejscu pracy, w czasie odpoczynku. Boże Słowo chce być dla nas konkretem. Kościół może spełniać swoje zadania tylko wtedy, kiedy każdy z nas stanie się punktem świetlnym w ciemnościach świata.
Czy jednak ciemności tego świata nie dominują nad nami? Bezkrytyczna pogoń za pieniędzmi i dobrobytem ponad stan, szerząca się korupcja, rodzące się pytania: – Czy chrześcijańscy przedsiębiorcy mogą w naszym kraju prowadzić czyste interesy? Czy wreszcie obrazy pokazywane przez liczne stacje telewizyjne nie przypominają w swej treści stosunków panujących w późnorzymskim społeczeństwie?

Apostoł Paweł wskazuje nam ścieżkę, po której możemy iść pewnie, czując twardy grunt pod nogami. Wzywa nas: „Żyjcie bez skazy w tym świecie”. Zachowując słowa żywota ku chlubie mojej na dzień Chrystusowy, na dowód, że nie na próżno biegałem i nie na próżno się trudziłem. Ale gdyby nawet krew moja miała być dolana do ofiary i obrzędu ofiarnego wiary waszej, raduję się i cieszę razem z wami wszystkimi.

Drodzy – naśladowanie Chrystusa oznaczać może nawet ofiarę naszego życia. Apostoł kieruje wzrok adresatów listu na dzień ponownego przyjścia Jezusa i cieszy się, że jego służba w zborze w Filipii doprowadziła do ścisłych kontaktów między nim a miejscowymi chrześcijanami. Może z radością stwierdzić, że jego zaangażowanie opłaciło się. Używa wielkich słów, pisząc: Nie na próżno biegałem i nie na próżno się trudziłem.

W tych słowach jak przez lupę widzimy rzeczywistość naszego Kościoła. Co powiedzą parafialni wolontariusze, księża, organiści i organistki, diakoni i diakonki, duszpasterze szpitalni, więzienni i wojskowi, kobiety i mężczyźni, spoglądając na swoją służbę z Kościołem i w Kościele? Czy nie na próżno się trudzą…? Dlaczego aż tyle rezygnacji, zmęczenia i bezradnego wzruszania ramionami?

Apostołowi w żadnym razie nie powodziło się lepiej niż nam. Ale on, słuchając Słowa Bożego, doświadczał wzmocnienia. Świadomie szukał społeczności ze zborownikami i pojedynczymi chrześcijanami. Dlaczego i dzisiaj nie mielibyśmy mieć takiej szansy? Paweł idzie jeszcze dalej – musi liczyć się z tym, że jego pobyt w więzieniu może zakończyć się śmiercią. W dzisiejszym świecie są takie miejsca, gdzie chrześcijanie słowa i lęk apostoła mogą odczuwać na własnej skórze.

W Polsce życie religijne jest prawem chronione. Marcin Luter po Sejmie w Wormacji w roku 1521, aż do swojej śmierci w roku 1546, mógł się obawiać, że jakiś morderca na zlecenie pozbawi go życia. My, drogie Siostry i Bracia, dzięki Bogu nie musimy doświadczać tak ekstremalnych sytuacji. Ale może ofiara mojego życia rozpoczyna się już tam, gdzie uświadamiam sobie, że mogę nawet swoje najskromniejsze możliwości, mój czas, moje siły i zdolności zaangażować dla parafii, mojego Kościoła. Bo tak naprawdę najbardziej potrzebuje nas Kościół tam, gdzie żyjemy. Nie o wszystkich zborach, w których pracował, Paweł mógł mówić z taką radością i być z nimi tak blisko związany. Ten szczególny związek miłości Chrystusowej, atmosfera wzajemnego zaufania i pomocy łączyła go z chrześcijanami w Filipii. To zaufanie było obopólne. Czy w naszym krajobrazie kościelnym znamy takie stosunki? Jeżeli mamy inne doświadczenia, to wszyscy, drodzy Siostry i Bracia, z miłością i stanowczo jesteśmy wezwani do budowania właśnie takiego Kościoła. Mamy wiele do zrobienia i na pewno każdy i każda z nas są potrzebni. A poprawienie klimatu wzajemnych relacji, klimatu bycia z sobą i dla siebie wszystkim nam się przysłuży.

Kazanie wygłoszone 31 października 2009 roku w Kościele św. Trójcy w Warszawie
Adam Pilch, „Byłem przechodniem. Wybór kazań”, Warszawa 2011, s. 458-462.


* Mt 5,14