fot. Muzeum Historii Polski
Muzeum Historii Polski – początek podróży
Tomasz Merta
Muzeum, o którym będzie mowa, pozostaje dzisiaj jedynie ideą. Jest to idea stworzenia takiego miejsca, które dawałoby szansę nowoczesnego i atrakcyjnego przybliżenia dziejów Polski, szansę zaprezentowania całościowej narracji historycznej. Potrzeba zbudowania takiej nowoczesnej instytucji muzealnej wydaje się dość oczywista. Potrzebna jest ona zarówno młodym Polakom, jak i naszym zagranicznym gościom, wszystkim, którym chcemy wyjaśnić, kim jesteśmy i skąd przychodzimy.
Oczywiście, obecnie w Polsce istnieje wiele takich muzeów, które dają pewien wgląd w naszą przeszłość, miejsc narracji cząstkowych, takich jak Muzeum Niepodległości, Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Historyczne Miasta Warszawy i wiele innych placówek. Brakuje jednak takiego muzeum, które spajałoby te cząstki w całość, nadając im pewien sens – o tyle, o ile jest to możliwe w przypadku długich i skomplikowanych dziejów Polaków. Takie muzeum miałoby do zaofiarowania coś więcej niż jedynie sugestywną syntezę dającą zwiedzającym szansę szybkiego wglądu w nasz sposób myślenia i przeżywania świata – mogłoby, kreśląc ogólną mapę historycznych i kulturowych dziejów Polski, stać się początkiem fascynującej podróży, zachęcając do dalszych studiów czy wizyt w innych placówkach, których pole zainteresowań jest węższe i z natury rzeczy może być bardziej szczegółowo przedstawione.
W wielu krajach taką funkcję pełnią muzea narodowe. W Polsce jednak Muzeum Narodowe jest galerią sztuki narodowej. Jedynym muzeum, które stara się realizować potrzebę przedstawienia syntezy naszych dziejów, jest Muzeum Wojska Polskiego. Z całym jednak szacunkiem dla tej zasłużonej placówki trzeba podkreślić, że perspektywa, jaką ona proponuje, jest niedoskonała i ograniczona – siłą rzeczy przedstawia polskie dzieje jako ciąg kolejnych zmagań wojennych. Nawet długie przecież okresy pokoju, jakich zażywała I Rzeczpospolita, zacierają się w tej narracji.
Przesłanie Muzeum Historii Polski musi być bardziej uniwersalne, a ośmielam się sądzić, że także prawdziwsze. Tradycja walki o naszą i waszą wolność musi być w nim równie ważna, jak często lekceważona i spychana na margines tradycja umiejętnego zagospodarowywania wolności. W muzeum tym powinno się znaleźć miejsce zarówno dla Powstania Warszawskiego jako heroicznego czynu zbrojnego, jak i dla politycznego projektu Państwa Podziemnego, dla tych, którzy walczyli w wojnach napoleońskich i dla tych, którzy tworzyli podstawy funkcjonowania i instytucje Księstwa Warszawskiego.
Nawiązanie rozmowy z młodym pokoleniem w ironicznych czasach, w jakich żyjemy, nie jest możliwe za pomocą niestrawnego dydaktyzmu, hagiografii czy nieumiarkowanie dawkowanego patosu. Dlatego też nie byłoby dobrze, gdyby Muzeum Historii Polski budowało opowieść o przeszłości wyłącznie wokół wątków martyrologicznych. Straszliwe świadectwo cierpień może uczynić wstrząsające wrażenie, pod warunkiem że nie odwołujemy się do niego bezustannie. Nie zapominając więc o krzywdach i cierpieniach, warto w Muzeum zaakcentować to, co było optymistycznego i porywającego w naszych dziejach, warto uwypuklić polski model dobrego życia, pokazać wartość naszej obyczajowości (a jest ona częściej przedmiotem kpin niż rozważnego namysłu), różnorodność i fascynującą siłę polskiej kultury.
Z założenia takie muzeum nie może być miejscem wyczerpującej opowieści o naszych dziejach, byłoby to niemożliwe, a gdyby nawet okazało się możliwe – z pewnością dla odwiedzających byłoby nieznośne. Musi więc ono skoncentrować się jedynie na wybranych zjawiskach, postaciach i wydarzeniach. Na pewne sprawy musi rzucić snop światła, inne pozostawiając w cieniu. Tutaj otwiera się przestrzeń bardzo trudnej, ale – jak myślę – także ciekawej poznawczo i ważnej dyskusji. O czym powinniśmy szczególnie pamiętać? Co w naszych dziejach jest tak naprawdę istotne? Przecież z pewnością nie każda kwestia ważna i ciekawa dla specjalistów. Dam kilka przykładów takich zjawisk, które – jak mi się zdaje – powinny stanowić zasadniczą oś konstrukcyjną całości. Po pierwsze system polityczny I Rzeczypospolitej, oglądany dotąd najczęściej w krzywym zwierciadle stańczykowskim, a przecież konstytutywny dla naszych politycznych wyobrażeń, stanowiący podstawę polskiej tradycji demokratycznej i samorządowej, a także sposobu myślenia o wartościach fundujących społeczność obywatelską. Po drugie unia, która umożliwiła powstanie wielonarodowej i wielokulturowej wspólnoty politycznej. Po trzecie fascynująca opowieść o różnych możliwościach i sposobach działania w warunkach niewoli, zarówno o próbach politycznego przywrócenia suwerenności narodowej, o skutecznym oporze społecznym, jak i o tworzeniu różnych instytucji, jak moglibyśmy powiedzieć dzisiaj – społeczeństwa obywatelskiego, instytucji, które pozwoliły Polakom zachować pamięć i tożsamość. Po czwarte historia odrodzenia państwa – niemal ex nihilo – po I wojnie światowej.
Na pewno też w takim muzeum ważne miejsce powinna zajmować opowieść o dramatycznych zmaganiach z dwoma totalitaryzmami. Nie może się ona sprowadzać, jak to dzisiaj czasem bywa, do opowiadania o zbrodniach komunizmu. W pamięci zwłaszcza młodych Polaków świadomość nazistowskich zbrodni powoli się zaciera. Wymaga więc przypomnienia, opowiedzenia na nowo. Wreszcie z pewnością Muzeum Historii Polski musi opowiadać o idei „Solidarności” – wielkiego ruchu narodowego i społecznego, który stał się początkiem końca komunizmu w Europie i ostatecznie przyniósł Polsce wolność.
Przesłanie Muzeum Historii Polski z pewnością musi być przesłaniem pozytywnym. Ale wizja pozytywna nie może być fałszywa. Nie idzie o to, by uchylać się od mówienia o sprawach kontrowersyjnych, ale o to, by zachować właściwy porządek mówienia. To muzeum w żadnym razie nie powinno stać się muzeum megalomanii narodowej czy narodowego geniuszu. Jego narracja musi obejmować także negatywne doświadczenia historyczne, żadną miarą nie będące powodem do dumy, lecz stanowiące raczej przyczynę wstydu. Także i te zdarzenia są częścią naszej historii i jeśli chcemy, by opowieść o niej była prawdziwa, nie możemy ich pominąć, aby wszystko pozostało we właściwych proporcjach.
Muzeum Historii Polski, jeśli ma mieć sens, jeśli ma być prawdziwie wartościową i ważną placówką, powinno być muzeum na wskroś nowoczesnym. Musi być muzeum narracyjnym, nieopierającym się wyłącznie na eksponatach – co nie znaczy, że zupełnie z eksponatów rezygnującym – ale przede wszystkim powinno nowoczesnymi środkami budować opowieść. Musi apelować do głów i serc odwiedzających, śmiało wykorzystując możliwości, jakie dają obecnie multimedia. Muzeum Historii Polski nie może też być placówką tworzoną w konfrontacji z istniejącymi już instytucjami muzealnymi. Po pierwsze, jego powstanie nie powinno stać się okazją do przenoszenia istniejących zbiorów muzealnych (można najwyżej myśleć o wypożyczaniu eksponatów ważnych dla ekspozycji planowanych w nowym muzeum). Po drugie, nie może być postrzegane jako miejsce, które podważa sens istnienia muzeów narracji cząstkowych. Wręcz przeciwnie – należy zadbać o dobrą współpracę muzeów, ażeby wizyta w naszym muzeum stanowiła zachętę do odwiedzenia innych placówek muzealnych.
Mówiąc o „muzeum” trochę za każdym razem się niepokoję, jak też termin ten jest rozumiany. Niepokoję się dlatego, że pole znaczeniowe słowa „muzeum” w języku polskim jest dość trwałe i jednoznacznie odsyła do placówki, której cała działalność jest nakierowana na główną ekspozycję. Zarówno działalność edukacyjna, jak i badawcza ogniskuje się na tym, co jest pokazywane na przygotowywanych w muzeum wystawach. Otóż Muzeum Historii Polski musi próbować, jeśli nawet nie zmienić, to przynajmniej bardzo rozszerzyć pole znaczeniowe słowa „muzeum”. Musi być instytucją, w której będzie się rozwijało wiele różnych inicjatyw. Przede wszystkim musi być miejscem, gdzie będą prowadzone i koordynowane ambitne i długofalowe projekty naukowe, badawcze, a także translatorskie. To ostatnie ma wielką wagę – potrzebujemy nie tylko książek popularyzujących różne aspekty polskiej historii, ale także przemyślanych, systematycznych działań, które umożliwią zaistnienie w obcych językach ważnych tekstów polskiej filozofii, polityki i kultury, dzieł dawnej i współczesnej humanistyki. Ponadto, jeśli Muzeum Historii Polski nie chce być tylko hołdem składanym czasom minionym, musi zatroszczyć się o budowanie pomostu pomiędzy przeszłością i przyszłością, kładąc wielki nacisk na tworzenie i prowadzenie różnych projektów edukacyjnych. Projekty te z jednej strony będą aktywizowały uczniów i rozbudzały zainteresowanie historią, budowały ich związek emocjonalny z przeszłością, z drugiej zaś będą dostarczały nauczycielom użytecznych narzędzi do pracy w szkole, np. przez organizowanie kursów doskonalących, tworzenie publikacji, które pomogą im w pracy. Byłoby także wspaniale, gdyby Muzeum stało się miejscem spotkania starszych i młodszych uczonych, miejscem gorących dyskusji i sporów. Wyobrażam sobie, że temu celowi mogłoby służyć nie tylko organizowanie konferencji naukowych, ale także ustanowienie pewnej liczby stypendiów dla młodych badaczy, także cudzoziemców, pracujących nad ciekawymi projektami, dotyczącymi polskiej historii czy kultury.
To, czy Muzeum Historii Polski stanie się placówką żywą, dynamiczną i ważną, zależy od wypełnienia jednego, fundamentalnie ważnego warunku – od dobrej, aktywnej współpracy z różnymi instytucjami życia publicznego, uczelniami i instytutami naukowymi, organizacjami pozarządowymi, instytucjami kultury i szkołami. Wtedy dopiero będzie ono w stanie zwielokrotnić efekt swojego oddziaływania, a tego żadna, nawet najbardziej fascynująca i nowoczesna ekspozycja nie zapewni.
Warunkiem dobrej współpracy w przyszłości jest zadbanie o to, by Muzeum powstawało na podstawie dyskusji i w miarę możności konsensusu wielu różnych środowisk. Tak naprawdę jest to przecież niezwykłe wyzwanie i niepowtarzalna okazja – możemy wspólnie zastanowić się, co w naszej przeszłości uważamy za szczególnie ważne, co chcielibyśmy uczynić nicią przewodnią polskiej narracji dla naszych dzieci i cudzoziemskich przyjaciół. Chciałbym, by powstanie Muzeum Historii Polski poprzedziła poważna debata publiczna i już teraz wszystkich do udziału w niej gorąco zapraszam.
Tekst pochodzi z publikacji „Odkryć historię – zrozumieć wolność”, Muzeum Historii Polski, Warszawa 2006.