Na działce w Starych Załubicach, maj 2009 (ze zbiorów rodziny Gilarskich)
Wspomnienie o gen. Kazimierzu Gilarskim
gen. Kazimierz Gilarski
Generał Gilarski był naszym przyjacielem. Jego przychylności zawdzięczamy piękną, wojskową oprawę wielu uroczystości, jakie odbywały się w ostatnich latach w Radzyminie. Dość wspomnieć Przysięgi Wojskowe Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, które miały miejsce na Placu Kościuszki, jak również oficjalne oddanie ronda im. Generała Hallera na Starym Rynku, także z udziałem wojska. To były niezapomniane chwile. Generał Kazimierz Gilarski nigdy nie odmówił nam pomocy przy organizowaniu uroczystości patriotycznych. Był wspaniałym człowiekiem. Jego śmierć stanowi ogromną stratę dla wojska, dla kraju i dla Radzymina.
Warto pamiętać, że Generał bardzo lubił nasze miasto i jego okolice. Wolne chwile spędzał na swojej działce w Załubicach, oddalonej od mojego domu może o trzysta metrów. Wszyscy sąsiedzi bardzo Go lubili i szanowali. Potrafił z każdym znaleźć wspólny język, był naprawdę ciepłym, sympatycznym, a przy tym niezwykle prostolinijnym człowiekiem. Taki swój chłop, a przecież wielki człowiek, postać publiczna, dowódca Garnizonu Warszawa. Naprawdę szkoda, że już więcej się nie spotkamy…
Po raz ostatni odwiedził mnie przed świętami Wielkanocnymi. Rozważaliśmy nawet ewentualny udział delegacji Radzymina w uroczystościach w Katyniu. Umówiliśmy się, że po powrocie do Załubic razem pojedziemy do Wołomina na Mszę Katyńską, po której miało nastąpić posadzenie Dębu Pamięci. Niestety, Opatrzność sprawiła inaczej. Ja zostałem, Generał zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu.
Wiadomość o tej tragedii zastała mnie w domu. Korzystając z wolnego dnia i mojego technicznego usposobienia, zamierzałem dokończyć spawanie takiego ogrodowego paleniska, które już dawno obiecałem Kazimierzowi. Tym większy żal, że nie zdążyłem… A teraz patrzę na te metalowe elementy, na kajak, który przechowywałem dla Niego przez zimę… Nie mogę uwierzyć, że już go nie odbierze. Naprawdę, ciężko o tym myśleć…
Pamiętam, jak kiedyś wspólnie z burmistrzem Piotrowskim powiedzieliśmy Generałowi Gilarskiemu, że za to, co robi dla naszego miasta, powinien już chyba otrzymać tytuł Honorowego Obywatela Radzymina. Odpowiedział wówczas: Panowie, dajcie spokój. Kiedyś przyjdzie na to czas.
Dziś, trudno oprzeć się wrażeniu, że ten stosowny czas chyba już nadszedł.
Zbyt szybko.
Andrzej Siarna