Wspomnienie Czesława Jaworskiego o Stanisławie Mikke

Wspomnienie Czesława Jaworskiego o Stanisławie Mikke

… żyć tak trzeba, jakby chwila każda była ostatnią, którą poznajemy. A lot wysoki, choć z dala od gniazda, Zawsze się kończy na rodzinnej ziemi.

Ten końcowy fragment wiersza „Tren katyński”, który przed paroma laty opublikowany był w „Palestrze”, stanowi proroczo trafną, choć zarazem tragiczną puentę życia Stanisława Mikke: Redaktora Naczelnego „Palestry”, Wiceprzewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, wybitnego adwokata, obrońcy praw i godności człowieka, pisarza i publicysty. Naszego drogiego Kolegi, serdecznego Przyjaciela. Dla bardzo wielu z nas po prostu Staszka, Stasieńka.

Znaliśmy Go wszyscy. Wielu z nas osobiście. Wielu – poprzez publicystyczną i literacką twórczość; z aktywnej, szeroko zakrojonej działalności społecznej, samorządowej i państwowej – wysoko cenionej w Polsce i poza jej granicami. I On znał bardzo wielu. Pisarzy i poetów; profesorów i studentów; hierarchów i kapłanów prawie wszystkich wyznań; polityków, działaczy państwowych i różnych organizacji społecznych. Teoretyków i praktyków z wielu dziedzin wiedzy. Z różnych sfer życia: prawników, lekarzy, psychologów, socjologów, historyków, ekonomistów, filozofów, matematyków, fizyków. Z każdym potrafił nawiązać bezpośredni kontakt, przeprowadzić rozmowę, dyskusję. Z uwagi na skalę zainteresowań był człowiekiem renesansu. Wszystko co ważne, co interesujące, nie było Mu obce.

Ze Staszkiem łączą mnie lata znajomości, współpracy i przyjaźni. Poznałem Go na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Pierwsze wrażenia: przystojny, inteligentny, elegancki, poważny, ale z poczuciem humoru. Świetny prawnik. Ciekawy rozmówca i trudny przeciwnik procesowy. Dociekliwy, odważny dziennikarz prowadzący wówczas dział prawa karnego w Gazecie Prawniczej.

Dyskretny, prawie niezauważalny grymas w kącikach ust, albo charakterystyczne zdejmowanie okularów i przygryzanie ich końcówek – oznaczało najczęściej dezaprobatę dla tego, co słyszał lub widział.

Nie był obojętny na to, co się wokół Niego działo. I takim pozostanie w mojej pamięci.

Z biegiem czasu, w miarę bliższego Go poznawania, począłem dostrzegać nieprzeciętne cechy Jego charakteru i umysłu.

Patriotyzm. Wyniesiony z domu rodzinnego. Skutecznie przekazywany swoim dzieciom, studentom, aplikantom, otoczeniu. Patriotyzm wyrażany nie w słowach, ale przede wszystkim w czynach. Każdego dnia, w każdej godzinie swojego życia. Był chory – jak mawiano – na Polskę, polską adwokaturę, polski wymiar sprawiedliwości.

Lojalność. Zawsze dotrzymywał umów i porozumień. Przestrzegał zasady pacta sunt servanda. Takie pojęcia jak zaufanie, tajemnica, sekret, dyskrecja traktował z niezwykłą

powagą. Jak nienaruszalne sacrum. Nienaruszalne przez nikogo.

Posiadał ugruntowany system wartości oparty na etyce i moralności chrześcijańskiej, na zasadach etyki adwokackiej zawartych w kodeksie etyki adwokackiej, którego – w poważnym stopniu – był twórcą. Wielokrotnie występował w obronie tego systemu i tych wartości. Świetnie odróżniał dobro od zła, prawdę od kłamstwa, piękno od brzydoty, wartości

od antywartości.

Mądrość. Pan mecenas Stanisław Mikke był człowiekiem mądrym. Potrafił posiadaną dużą wiedzę, inteligencję i doświadczenie wykorzystać w sposób rozumny i rozsądny. Dzięki tej cesze uchodził za orędownika spraw trudnych. Jego rady, jego zdecydowana postawa, były nieocenione przy rozwiązywaniu wszelkich konfliktów zawodowych i środowiskowych. Może uchodzić za patrona mediacji i porozumienia.

W latach 1990–1992 Staszek został zastępcą Redaktora Naczelnego pisma Adwokatury Polskiej „Palestra” i obaj zaczęliśmy przygotowywać niezbędne zmiany. Od 1993 roku objął samodzielne kierowanie pismem. Nadał nowy rozmach szacie graficznej dwumiesięcznika, a w doborze tekstów proporcjonalnie łączył prawniczą fachowość z historią i literaturą.

W każdym numerze ukazywał się esej Jego autorstwa – odbicie aktualnych lektur, przemyśleń i doświadczeń Redaktora. Krótkie tytuły. Niejednokrotnie jednowyrazowe – Klucz, Głód, Byle przetrwać, Między prawdą a kłamstwem. Zaciekawiały, zachęcały do lektury. Z perspektywy czasu dziś widzimy to lepiej – Redaktora Naczelnego coraz częściej interesowały i zajmowały tematy z zakresu metafizyki. Głód – czego? Okazuje się, że głód matematyki – bo matematyka to nieskończoność przyłapana na gorącym uczynku. Kto najczęściej może przetrwać w ekstremalnych warunkach? Z eseju Byle przetrwać dowiadujemy się, że czynnikami pozwalającymi na przetrwanie są egoizm, bezwzględność i nieugiętość. Przetrwać to jedno, a zachować godność to zupełnie coś innego. Staszku! Nigdy nie byłeś egoistą ani człowiekiem bezwzględnym. Byłeś natomiast człowiekiem nieugiętych zasad. Straciłeś życie z zachowaniem pełnej godności. Twoja godność uzyskała blask najwyższej nobilitacji.

Prowadzenie pisma było Jego pasją. Poświęcał obowiązkom z tym związanym znaczną część czasu przeznaczanego na działalność zawodową, na życie rodzinne i osobiste. Przez 17 lat był redaktorem naczelnym jednego i ciągle tego samego czasopisma. Był jego mózgiem i duszą.

Wpis na listę adwokatów śp. Stanisław Mikke uzyskał w 1985 roku.

Przed wpisem, 23 lipca 1985 r., udzieliłem Mu wymaganej rekomendacji. Była to najtrafniejsza rekomendacja, jakiej udzieliłem w swojej już 50-letniej praktyce wykonywania zawodu adwokata.

Na początku swojej pracy zawodowej i naszej współpracy redakcyjnej Staszek wyraził chęć uczestniczenia w pracach ekshumacyjnych, które miały zostać podjęte w Katyniu, Miednoje, Charkowie i innych miejscach kaźni, na terenach byłego Związku Radzieckiego. Ponieważ początkowo nie został włączony do powołanego zespołu, wyjechał tam jako korespondent czasopisma adwokackiego. Chciał swoimi rękoma i swoją refleksją dotknąć historii każdego Człowieka podstępnie, bestialsko zamordowanego i wrzuconego w doły wykopane „na nieludzkiej ziemi”. Jego zaangażowanie, pasja i poświęcenie w tej sprawie spowodowały formalne powołanie Go w skład ekipy rządowej zajmującej się tym problemem.

W latach 1991–1996 łącznie przez kilka miesięcy uczestniczył w ekshumacjach ciał Ofiar zbrodni katyńskiej – około piętnastu tysięcy Polaków. Brał udział w pracach niemających precedensu w naszej historii. Swoje przeżycia, doświadczenia i historię tych prac przedstawił w znakomitej książce „Śpij, Mężny” w Katyniu, Charkowie i Miednoje, do której przedmowę napisał doradca prezydentów Stanów Zjednoczonych Zbigniew Brzeziński. Tam, na tych polach martyrologii, zaprzyjaźnił się na wieczność z Andrzejem Przewoźnikiem, Sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Obaj szlachetni w intencjach. Obaj zdecydowani i pragmatyczni w działaniach. Wielce zasłużeni dla uczczenia pamięci Ofiar zbrodni ludobójstwa, dla odkrywania i utrwalania prawdy historycznej. Dzięki Nim brałem udział jako przedstawiciel polskiej adwokatury w odsłonięciu cmentarzy w Charkowie i Miednoje. Spoczywa tam przeszło stu adwokatów. Razem lecieliśmy tym samym samolotem rządowym, Tupolewem 154, z premierem Jerzym Buzkiem na czele.

Z inicjatywy Staszka Naczelna Rada Adwokacka nadała najwyższe odznaczenie „Adwokatura Zasłużonym” wszystkim pomordowanym adwokatom. Odznaczenia te rodzinom wręczał zawsze Staszek, niejednokrotnie w asystencji prezesa lub innych członków NRA. Były to niezapomniane spotkania, pełne wspomnień, wzruszeń i łez.

Śp. Stanisław Mikke był obrońcą karnym z zamiłowania. Przez wszystkie lata prowadził praktykę adwokacką z siedzibą przy ulicy Żelaznej. Prędko zaangażował się w działalność samorządu zawodowego. W latach 1989–1992 pełnił funkcję sędziego Sądu Dyscyplinarnego przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie. Członkiem Okręgowej Rady Adwokackiej został po raz pierwszy wybrany w roku 1992 i od tej pory nieprzerwanie, za każdym razem ogromną liczbą głosów Koleżanek i Kolegów, uzyskiwał reelekcje na kolejne kadencje.

Przewodniczył Komisji Etyki najpierw na szczeblu Okręgowej Rady, a od 2006 roku przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. Był współautorem obecnie obowiązującej, nowej wersji Zbioru Zasad Etyki i Godności Zawodu.

Był niezmiernie przez aplikantów lubianym i cenionym wykładowcą. Brał też rokrocznie udział w pracach komisji egzaminacyjnych powoływanych przez Okręgową Radę Adwokacką.

W latach 1997–2001 wchodził w skład Trybunału Stanu.

W 2000 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a pośmiertnie Krzyżem Komandorskim z Wielką Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

W 1995 roku otrzymał odznakę „Adwokatura Zasłużonym”. Dnia 24 kwietnia br. NRA podjęła uchwałę o nadaniu panu mecenasowi Stanisławowi Mikke najwyższego adwokackiego odznaczenia – Wielkiej Odznaki „Adwokatura Zasłużonym”. Trudno o lepsze, godniejsze zestawienie Osoby z taką właśnie nazwą wyróżnienia.

Zapamiętamy Go takim, jakim był na co dzień: uważnym dla każdego rozmówcy, nietłumiącym emocji, pełnym osobistego uroku. Nagłość Jego odejścia, tak straszna, powinna nas jednak skłaniać do tego, abyśmy nigdy nie nauczyli się myśleć o Nim w czasie przeszłym.

Składam kondolencje rodzinie, łącząc się w głębokim bólu i smutku z Jego ukochanymi

– Żoną, Córką, Synem, Siostrą.

Składam kondolencje Polskiej Adwokaturze, która z wielkim żalem żegna najświetniejszego z najświetniejszych swoich przedstawicieli.

Składam kondolencje sobie z powodu utraty serdecznego Kolegi i niezastąpionego Przyjaciela.

Mężny Staszku – śpij spokojnie.

 

Czesław Jaworski

1. prezes NRA

„Palestra”, 5-6/2010 s. 306-309.