Wspomnienie o Leszku Deptule

Jako marszałek Województwa Podkarpackiego podczas uroczystości dożynkowych w Wierzchowinach, 15 sierpnia 2005 (fot. ze zbiorów Joanny Deptuły)

Wspomnienie o Leszku Deptule

Leszek Deptuła

Wspominam Leszka Deptułę jako szlachetnego i wartościowego człowieka, wybitnego działacza samorządowego i gospodarczego, przyjaciela, dobrego kolegę, zaufanego współpracownika. Przy tym człowieka niezwykłe energicznego i rzutkiego. Potrafiącego w mgnieniu oka podjąć trafną decyzję, nieraz w bardzo poważnych kwestiach.

Nasze pierwsze kontakty miały miejsce przed kilkunastoma laty, kiedy w roku 1998 zacząłem działać w samorządzie gminnym, w Tuszowie Narodowym – mojej gminie zamieszkania. Później przyszedł czas na wspólne działanie w Polskim Stronnictwie Ludowym, aż wreszcie, kiedy został marszałkiem województwa, blisko współpracowaliśmy na płaszczyźnie samorządu powiatowego i wojewódzkiego.

Zapamiętałem go jako człowieka wielce zapracowanego, ale też wiecznie podejmującego nowe sprawy i angażującego się w ich rozwiązywanie. Tak było od zawsze, od kiedy tylko zaczęliśmy współpracować. Od czasów jego szefowania strukturom PSL w powiecie mieleckim, przez niezwykle ważny i tak bardzo efektywnie wykorzystany przez niego czas, kiedy był marszałkiem Podkarpacia, po prace w Parlamencie RP. Leszek zawsze posiadał swoje, głęboko przemyślane zdanie, którego potrafił skutecznie bronić, będąc jednocześnie otwartym na argumenty innych i zdolnym do kompromisu, za to nie szukającym w żadnej sprawie swojego interesu i korzyści.

Wspominam Go w sposób szczególny zwłaszcza z jednego powodu – to właśnie on namówił mnie do działań w samorządzie i był moim mentorem, nie raz pokazując, jak działać, aby podejmować rozważne i przemyślane decyzje. To jemu zawdzięczam pójście drogą, która przywiodła mnie do samorządu powiatowego i stanowiska starosty. To on potrafił doradzić i przekonać, używając właściwych, a przy tym głęboko przemyślanych argumentów. W ten sposób uczył, jak należy działać, eliminując pochopne podejmowanie decyzji. Był przy tym twardym negocjatorem, unikającym kunktatorstwa. W wielu razach, kiedy obserwowałem go w działaniu, było to dla mnie dobrą szkołą. Nawiasem mówiąc, w starostwie powiatowym spotkaliśmy się także jako współpracownicy, kiedy po okresie „marszałkowania”, a przed wyborem na Posła na Sejm, tworzył Wydział Rozwoju, Funduszy i Promocji Powiatu i został jego pierwszym dyrektorem.

Wracam niekiedy do tamtych czasów i wspominam wszystkie sprawy i działania, które łączyły nas z Leszkiem. Ja, który do dziś mienię się Jego przyjacielem i jednym z najbliższych współpracowników, przez minione kilkanaście lat miałem takich spraw bardzo wiele i nawet gdybym się bardzo starał, nie byłbym w stanie choćby części z nich wymienić. We wszelkich tych wspólnie podejmowanych działaniach, stale przewijały się dobre cechy charakteryzujące Leszka – otwartość na ludzi, ciekawość świata i jego różnych, nieraz bardzo skomplikowanych spraw, zaangażowanie na rzecz pomocy ludziom w potrzebie. Trzeba też wspomnieć jego wielką aktywność w staraniach na rzecz Mielca, naszego powiatu czy Podkarpacia. W 2002 roku, gdy został Marszałkiem Województwa Podkarpackiego, był mało znany na szerokim forum, ale szybko zaangażował się i w efekcie stał się pozytywnym symbolem podkarpackiej polityki. Przy tym nie bał się podejmowania decyzji niepopularnych, jeśli w jego przekonaniu były konieczne. Szybko się uczył i bardzo intensywnie rozwijał. Starał się robić co tylko możliwe dla szybkiego rozwoju regionu.

Dbał Leszek o ziemię mielecką, starając się kierować tu jak najwięcej marszałkowskich pieniędzy. Dzięki temu były efekty – choćby uruchomienie i realizacja ważnych inwestycji drogowych czy mocne wsparcie dla Szpitala Powiatowego. Obok mnie ci, którzy z nim pracowali, wspominają, że bardzo dobrze współpracował z innymi samorządowcami, burmistrzami, wójtami, starostami.

Obraz Leszka dopełnia jego życiowy optymizm i pogoda ducha, które były dla nas zawsze dobrym przykładem zachowań w sytuacjach trudnych. Jego uśmiech, znane powszechnie poczucie humoru i przytaczane jak z rękawa anegdotki, niejednokrotnie pozwalały znaleźć dobre wyjście z konfliktów i problemów samorządowych, przywracając właściwe proporcje i podejście do różnych spraw trudnych i – wydawałoby się czasem – nierozwiązywalnych.

Leszek długo jeszcze pozostanie w mojej pamięci ze względu na swą dobroć, troskę o innych, przyjaźń, jaką ofiarowywał spontanicznie i bezinteresownie. On umiał nie tylko pocieszać, ale chciał i potrafił spieszyć z pomocą. Chętnie i efektywnie włączał się w najróżniejsze inicjatywy. Umiał bez trudu nawiązywać kontakty, zjednywać sobie ludzi. Potrafił także zachęcić innych do większego zaangażowania na rzecz dobra wspólnego. Myślę, że był i pozostanie wzorem człowieczeństwa, wzorem właściwie i z sensem przeżytego życia, które zostało tak nagle przerwane…

 

Andrzej Chrabąszcz

[za:] Włodzimierz Gąsiewski, „Leszek Deptuła (1953-2010) patron Publicznego Gimnazjum w Wadowicach Górnych”, Agencja Wydawnicza Promocja, Wadowice Górne 2014, s. 121-123.