fot. Związek Piłsudczyków
Polityka w cieniu zbrodni
Trzeba było czekać pół wieku, aby w roku 1992 ujawnione zostały dokumenty wskazujące, że w sąsiednim państwie skazano na śmierć, na podstawie decyzji władz państwowych, kilkadziesiąt tysięcy obywateli polskich, wziętych do niewoli lub aresztowanych na okupowanych przez Sowietów Kresach wschodnich naszego kraju. Nie trzeba dodawać, że tę perfidną zbrodnię popełniono w połowie XX wieku na oczach całego świata. Alianccy przywódcy podkreślali ochronę wartości, dla których przystąpili do wojny, ale – związani sojuszem z Sowietami – zachowywali milczenie, zajmując postawę korzystniejszą dla przestępcy. Takie działanie zrodziło w przyszłości wiele komplikacji. Ci, którzy ukrywali prawdę, nie zdobyli się do dziś dnia choćby na słowo przepraszam, postępując w myśl faryzejskiej zasady określonej w roku 1944 przez sir Williamsa Malhina, głównego doradcę prawnego brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, że „okoliczności uzasadniały zawieszenie oceny z naszej strony”. Przez wiele lat przedstawiciele rządów alianckich przy każdej okazji powtarzali frazes o braku wystarczających dowodów winy Związku Sowieckiego, pomimo wielu opracowań na temat zbrodni popełnionej przez Sowietów, podtrzymywali zmowę milczenia. W tak ważnych sprawach nie można tolerować milczenia. Bez względu bowiem na pobudki jest to działanie nikczemne. Wobec zbrodni ludobójstwa nie można pozostawać biernym. Kto milczy w obliczu mordu – staje się wspólnikiem mordercy, kto nie potępia – ten przyzwala. Już w 1943 roku profesor Tymon Terlecki wypowiedział prorocze słowa: „Posiew zbrodni jest trujący, rodzi groźne przekonanie, że wolno bliźniego mordować bezkarnie”. Pół wieku ukrywania zbrodni w Katyniu i wielu innych miejscach kaźni na terenach Związku Sowieckiego wydało plon; totalitarne reżimy mordują całe narody o innych przekonaniach politycznych, narody różnej rasy lub odmiennej religii.
Dziś, kiedy prawie wszystkie okoliczności wydarzeń sprzed sześćdziesięciu laty są znane, niezrozumiałe staje się, że śledztwo, wszczęte po uzyskaniu suwerenności Polski, nie zostało jeszcze zakończone. Szkoda, że polski Parlament nie zdobył się na uchwałę w sprawie agresji sowieckiej, jednoznacznie określając prawdę historyczną.
Niepokojące są przypadki pewnej bagatelizacji tych spraw. Pogrobowcy stalinizmu nie dają za wygraną: podejmują publiczne próby zamazania zbrodni i puszczenia jej w niepamięć. Żaden Trybunał Międzynarodowy nie osądził tego ludobójstwa, jak osądził w Norymberdze zbrodniarzy hitlerowskich. Pomniki, przy których składamy hołd niewinnym ofiarom, świadczyły przez lata o naszej pamięci i oczekiwaniu na zadośćuczynienie – nie dla zemsty, ale dla prawdy historycznej i zwykłej ludzkiej uczciwości.
Ryszard Kaczorowski
źródło „Zeszyty Katyńskie” nr 12, „Zbrodnia katyńska po 60 latach. Polityka, nauka, moralność”, Niezależny Komitet Badania Zbrodni Katyńskiej, Polska Fundacja Katyńska, Warszawa 2000, s. 14-15.