fot. ze zbiorów Marty Murzańskiej-Potasińskiej
Wspomnienie ppłk. Ryszarda Jankowskiego
gen. Włodzimierz Potasiński
Zaszczytem było służyć pod Jego komendą – doskonałego, charyzmatycznego dowódcy, wielkiego patrioty. Żołnierza z powołania, dla którego służba wojskowa była największą wartością. Zdobywał serca ludzi. Wśród podwładnych miał prawdziwych przyjaciół.
Swoim entuzjazmem porywał do pracy. W trudnych sytuacjach niezwykle cierpliwy, nie narzucał się, taktownie i dyskretnie deklarował pomoc. Podwładnym pozwalał przejawiać inicjatywę. Rzadko podawał gotowe rozwiązania. Był otwarty, zawsze chętny do rozmowy, nie tylko na tematy służbowe. Lepiej czuł się wśród żołnierzy niż na salonach, chociaż tam także doskonale się odnajdywał. Był duszą towarzystwa.
Stworzył obecny model Wojsk Specjalnych, na którym wzorują się inne państwa, nie tylko w Europie. Koalicyjni partnerzy i sojusznicy bardzo go szanowali. Wśród dowódców sił specjalnych na świecie miał wielu przyjaciół: admirała Olsona, dowódcę operacji specjalnych Stanów Zjednoczonych, czy admirała Martineza, byłego dowódcę operacji specjalnych Francji.
Nasz dowódca zawsze walczył o dobro polskich Wojsk Specjalnych. Był w stanie bić się o nie ze wszystkimi i wszędzie, stawiając na szali własną karierę i autorytet. „Już czas, by polska flaga powiewała naprawdę wysoko”, mawiał. Często też powtarzał: „Kto raz włożył bordowy beret, już zawsze będzie miał bordowe serce”.
Tego tragicznego dnia po raz pierwszy włożył czarnozielony beret Wojsk Specjalnych. Dzisiaj czarnozielone są nasze serca. I smutne.
Trudno oswoić się z myślą, że nie ma „Potasa”. W tym roku miał podpisać umowy bilateralne z francuskimi i chorwackimi wojskami specjalnymi. Odszedł nasz dobry duch, spadochroniarz, komandos, kolega i przełożony. Zginął tak, jak żył. W służbie dla Ojczyzny. Zbyt wcześnie. Cześć Jego Pamięci!
„Polska Zbrojna” nr 16, 18 kwietnia 2010, s. 51.