fot. archiwum rodzinne
Wspomnienie ppłk. Dariusza Kacperczyka
On wciąż jest z nami. Dowódca nigdy nie zostawiał swoich żołnierzy. Zawsze o wszystkich pamiętał. Nie mógł polecieć i tak po prostu nie wrócić. Nie On, nie generał Bronisław Kwiatkowski.
Całe życie poświęcił służbie dla Ojczyzny. To ona kierowała Go na krańce Polski i wysłała trzy razy na wojnę do Iraku. Nigdy jej nie odmawiał. Służba i ciężka praca były Jego życiowym mottem. Wiedział i wierzył, że dobra praca zostanie zauważona. Nie przeciskał się, by być w pierwszym szeregu. On pracował, był na posterunku, do dyspozycji. Zawsze, kiedy zachodziła taka potrzeba. I takim pozostał jako generał, dowódca operacyjny sił zbrojnych.
Był doświadczonym, mądrym, spokojnym i opanowanym dowódcą, za którym idzie się zawsze i wszędzie. Uśmiechnięty i dobry. Dzięki poczuciu humoru potrafił rozładować każdą sytuację. Kiedy innym puszczały nerwy, On jednym zdaniem, nieco prześmiewczym, przywracał nam zdrowy rozsądek. Każdy, kto zetknął się z generałem Kwiatkowskim, powtórzy moje słowa: to dobry człowiek, który zawsze miał czas dla innych.
Nie byłoby takiego generała Kwiatkowskiego, gdyby nie Jego rodzina: żona Krystyna oraz córki Kamila i Edyta. Dla Niego były ostoją i wsparciem, w domu znajdował zrozumienie, tam był Jego azyl.
Z moim dowódcą rozmawialiśmy o wszystkim. Znaliśmy swoje plany, problemy, rozterki i kłopoty. Zawsze patrzył w przyszłość z optymizmem i nadzieją. Chciał, żebyśmy i my tak widzieli świat.
„Polska Zbrojna” nr 16, 18 kwietnia 2010, s. 49.