fot. archiwum Dowództwa Wojsk Specjalnych
Wspomnienie Jana Kempary
Poznaliśmy się przed piętnastu laty na wzgórzach Golan i praktycznie od tamtego czasu byliśmy w ciągłym kontakcie. Łączyło nas to, że obaj służyliśmy w czerwonych beretach, kochaliśmy sport oraz pasjonujące dyskusje na temat przyszłości sił specjalnych. W tym zamiłowaniu do sportu nie ma żadnej przesady, bo Włodek – oprócz tego, że był bardzo sprawny fizycznie – grał we wszystko, co wiąże się z piłką, i to na poziomie II ligi. Ja zaś biegałem z nim przy każdej okazji, czy to po plaży na poligonie w Ustce, czy po poligonach w Dębie, a nawet podczas wspólnych ćwiczeń NATO. Aby utrudnić trening, Włodek zawsze zarządzał pokonywanie dystansu w wojskowych butach oraz dyskusje w czasie biegu. Oczywiście, najczęściej właśnie o roli i przyszłości sił specjalnych.
Nikt inny nie był w stanie zrobić tego, co On zrobił dla rozwoju polskich Wojsk Specjalnych. Czuję się kompetentny do dokonania takiej oceny, ponieważ zajmowałem się tym zagadnieniem i rozumiem, ile trzeba pokonać trudności, zwłaszcza w sferze mentalności decydentów, którzy chcieliby mieć wszystko najlepiej na jutro i jak najmniejszym kosztem. Wszyscy wiedzieli, że nasze jednostki specjalne są na niezłym poziomie, ale tylko nieliczni chcieli dostrzec, że brak dowództwa oraz odpowiednio przygotowanych elementów wsparcia uniemożliwia samodzielne planowanie, koordynowanie i prowadzenie operacji specjalnych. Poza tym oddaje się te jednostki podczas działań, prowadzonych na przykład w Iraku czy w Afganistanie, pod obce dowództwo. Nieliczni wiedzą również, ile kosztowało Włodka przekonanie przełożonych, że trzeba wszystko zorganizować we właściwym wymiarze.
Kluczem do rysującego się sukcesu był charakter generała Potasińskiego. Jeżeli się za coś brał, to szedł na całość, a takie podejście nie jest w wojsku popularne i trzeba za nie dodatkowo płacić. A co z rozpoczętym dziełem? Jeszcze jednym jego sukcesem było zgromadzenie wokół siebie grona profesjonalistów, oddanych sprawie oficerów. Oni pozostali.
„Polska Zbrojna” nr 16, 18 kwietnia 2010, s. 45.