fot. Mirosław Wójtowicz / archiwum rodzinne
Lotnicze priorytety
Rozmowa z gen. broni pil. Andrzejem Błasikiem
Po czterech miesiącach sprawowania funkcji dowódcy SR Powietrznych poznał Pan ich kondycję. Jak ją Pan ocenia na tle informacji o konieczności wycofania kolejnych statków powietrznych?
– Obejmując obowiązki dowódcy SP, w pełni zdawałem sobie sprawę z tego, że wyposażenie i uzbrojenie niektórych z podległych jednostek jest przestarzałe i nie przedstawia zbyt wysokiej wartości bojowej. Miałem też świadomość wyzwań stojących przede mną, związanych z wycofaniem przestarzałego sprzętu i zastąpienia go nowym. Jednocześnie wiedziałem, że najcenniejszym kapitałem Sił Powietrznych są moi podwładni – oficerowie, podoficerowie i szeregowi – prawdziwi profesjonaliści w mundurach, doskonale wyszkoleni i przygotowani zarówno do obsługi nowoczesnego sprzętu, jak i do prowadzenia wspólnych działań z naszymi sojusznikami.
Jakim więc sprzętem dysponują obecnie Siły Powietrzne?
– Utrzymywanie w służbie samolotów MiG-21 i MiG-23 straciło ekonomiczne i operacyjne uzasadnienie. Już kilka lat temu podjęta została decyzja o zastąpieniu ich nowymi samolotami bojowymi. Wprowadzane obecnie wielozadaniowe samoloty F-16 to właśnie następcy MiG-ów. Wykonane ekspertyzy wskazują, że MiG-29 będziemy eksploatować jeszcze przez kilkanaście lat – realne jest utrzymanie ich w służbie nawet do 2025 r. Samoloty Su-22 będą wycofywane od 2012 r. Mam nadzieję, i takie są wnioski ze Strategicznego Przeglądu Obronnego oraz analiz prowadzonych w DSP, że podjęte zostaną działania zmierzające do pozyskania ich następców.
Istotne zmiany zachodzą także w lotnictwie transportowym.
– W tym roku odbierzemy jeszcze dwa samoloty CASA C-295M. Rosnące potrzeby transportowe SZ wskazują, że należy realnie myśleć o wygospodarowaniu środków na zakup co najmniej dwóch kolejnych. W latach 2008-2009 kończą się resursy techniczne pięciu An-26, więc 13 Eskadra Lotnictwa Transportowego docelowo powinna mieć 16 tego typu samolotów. Ponadto dla wsparcia zadań transportu powietrznego na potrzeby SZRP planujemy pozyskanie samolotów C-130 Hercules. Pierwszy z pięciu kupionych w ramach amerykańskich funduszy FMF (Foreign Military Fund) powinien wylądować w Powidzu we wrześniu 2008 r., a opracowany harmonogram dostaw kolejnych samolotów przewiduje przyjęcie ostatniego w lipcu 2009 r.
Nie zabraknie Panu ludzi do obsługi i pilotowania tych wszystkich maszyn?
– Podobnie jak pozostałe rodzaje sił zbrojnych, również Siły Powietrzne odczuły problemy z ukompletowaniem. Szczególnie brakowało podoficerów na stanowiskach związanych z bezpośrednią obsługą sprzętu. Uposażenie i warunki służby oferowane obecnie żołnierzom zawodowym przestały być atrakcyjne dla młodych ludzi, a co za tym idzie uczelnie wojskowe nie mają nadmiaru kandydatów, jak to miało miejsce w przeszłości. Miło mi jednak poinformować, że prawie wszystkie tegoroczne indeksy lotniczej Alma Mater, a jest ich 181, zostaną rozdane. Pozostaje nam jeszcze limit dziesięciu miejsc na kierunku pilot samolotu. Rekrutacja kandydatów przeprowadzona zostanie jesienią. Wpisując się w działania zmierzające do zmian systemu uposażeń w całych siłach zbrojnych, również w Siłach Powietrznych, opracowaliśmy propozycję systemu motywacyjnego dla personelu lotniczego, nawigatorskiego i służby inżynieryjno-Iotniczej.
Co w takim razie będzie motywować ludzi do pracy?
– Aby uatrakcyjnić służbę, planujemy między innymi przywrócić personelowi technicznemu dodatek za bezpośrednią obsługę sprzętu, wprowadzić gratyfikację dla personelu latającego oraz dodatki dla nawigatorów i kontrolerów ruchu lotniczego. Sądzę, że jeśli nasze propozycje zostaną zaakceptowane przez kierownictwo MON, uda się je wprowadzić od nowego roku. Mam nadzieję, że podjęte działania nie tylko uatrakcyjnią służbę w Siłach Powietrznych, ale także zachęcą żołnierzy myślących o pożegnaniu z mundurem do pozostania w wojsku. Zależy nam na utrzymaniu wyszkolonego i doświadczonego personelu.
Czy dęblińska WSOSP ma szansę rozwinąć skrzydła, stać się międzynarodowym ośrodkiem szkolenia lotniczego? Czy to tylko pobożne życzenia jej pracowników i żołnierzy?
– Naszym priorytetowym zadaniem jest stworzenie systemu zaawansowanego szkolenia lotniczego. Celowo nie mówię tylko o samolotach LIFT (Lead-in Fighter Trainer), lecz o całym systemie – statkach powietrznych, symulatorach, programach szkolenia personelu, logistyce itd. Jak każdy dowódca SP, ja również chciałbym mieć możliwości niezależnego szkolenia w kraju pilotów na wszystkie eksploatowane w SZRP typy statków powietrznych. Od ministra obrony narodowej dostałem zadanie stworzenia zespołu, który do końca września br. przygotuje koncepcję szkolenia personelu latającego, technicznego i zabezpieczającego Sił Zbrojnych RP. Przygotowujemy kilka wariantów, które następnie przedstawimy, ze wskazaniem jednego – w naszej opinii optymalnego dla potrzeb szkolenia. Moim zdaniem, racjonalny kierunek działania to stworzenie nowoczesnego, narodowego ośrodka szkolenia lotniczego, z perspektywą przekształcenia go w ośrodek międzynarodowy. W opinii wielu specjalistów posiadanie przez WSOSP nowoczesnego samolotu szkolenia zaawansowanego LIFT spowoduje napływ kontraktów na szkolenie z innych krajów.
Jak chcecie ustalić ów najlepszy wariant?
– Powierzono to zespołowi ekspertów z DSP, WSOSP, SGWP oraz innych instytucji centralnych MON. W tej chwili nie przesądzimy, co jest korzystniejsze – zakup czy leasing samolotów, zakontraktowanie szkolenia zaawansowanego za granicą czy wykupienie godzin lotu. Chcemy opracować taki wariant systemu szkolenia, który będzie zdolny do wygenerowania niezbędnej siłom zbrojnym liczby personelu latającego, technicznego oraz zabezpieczającego, przygotowanego do wykonywania zadań w czasie pokoju, kryzysu i wojny. Sądzę, że do końca roku zakończą się prace związane z przygotowaniem Narodowego Programu Śmigłowcowego. Liczymy na to, że piloci, jak również technicy wszystkich śmigłowców pozyskiwanych przez lotnictwo państwowe ramach tego programu, szkoleni będą właśnie w Dęblinie.
W przyszłym roku nasi piloci znów mają trafić do natowskiej misji ochrony przestrzeni powietrznej nad Litwą, Łotwą i Estonią. Będą to piloci MiG-29. Z której eskadry?
– Dziś nie określamy, czy kontyngent wystawi eskadra 1, czy 41. Obie są gotowe do wykonania tego zadania, bowiem w czerwcu br. również 41 elt została poddana „Readiness Verification”, uzyskując ocenę dobrą. Decyzję w tej sprawie podejmę na etapie planowania misji.
Czy każdy pilot Jastrzębia będzie w równym stopniu wyszkolony w misjach myśliwskich, uderzeniowych i rozpoznawczych?
– Doświadczenia światowe dowodzą, że specjalizowanie pilotów tych samolotów w wykonywaniu określonych rodzajów misji jest uzasadnione. W związku z powyższym piloci 3 elt będą się specjalizować w realizacji szkolenia lotniczego kolejnych grup pilotów i wykonywaniu misji uderzeniowych, piloci 6 elt w misjach myśliwskich i uderzeniowych, zaś piloci 10 ell w realizacji zadań myśliwskich i rozpoznawczych.
Jaka jest prawda o stanie technicznym przylatujących F-16? Krążą plotki, że wiele maszyn jest uziemionych z powodu niesprawności.
– Choć podobno w każdej plotce jest ziarno prawdy, to ta dotycząca sprawności samolotów F-16 jest nie do końca uzasadniona. Wystarczy sięgnąć do starych zestawień z czasów wdrażania Su-22 czy MiG-29 i porównać początkową sprawność tych maszyn ze sprawnością F-16. Statystyki te wyraźnie wskazują, że w analogicznym okresie „wdrażania do eksploatacji” sprawność Jastrzębi jest znacznie wyższa niż sprawność Su-22 czy MiG-29. Na ogólną liczbę 23 „efów” znajdujących się obecnie w Siłach Powietrznych zdolnych do lotu jest 16 – czyli ich sprawność wynosi prawie 70 proc. Samoloty są intensywnie eksploatowane. Do połowy sierpnia zrealizowały 68 proc. nalotu przewidzianego na 2007 r., co byłoby niemożliwe przy niższej sprawności tych samolotów. Zdolnych do lotu Jastrzębi byłoby więcej, gdybyśmy mieli w magazynach części zamienne. Doceniam wysiłek, jaki w utrzymanie nowych myśliwców wkładają technicy, którzy przygotowują samoloty na potrzeby bieżącego szkolenia, szkoląc jednocześnie młodszych kolegów.
W jaki sposób rozwiąże Pan problem tankowania w powietrzu?
– Planujemy pozyskać dwa samoloty tankowania powietrznego. Rozważamy także przystąpienie do programu pozyskania floty powietrznych tankowców wspólnych dla kilku krajów NATO (w ramach Praskich Zobowiązań na rzecz Obronności – PCC). Są to rozwiązania docelowe. Rozwiązanie tymczasowe to porozumienie o użyczeniu samolotu tankowania w powietrzu. Porozumienie takie z jednym z krajów NATO, który udostępni nam tankowce podczas ćwiczeń swoich lotników w Polsce, jest już na ostatnim etapie negocjacji.
Który z rodzajów wojsk podległych SP będzie Pan traktował priorytetowo?
– Wszystkie rodzaje wojsk Sił Powietrznych są dla mnie jednakowo ważne, gdyż jedynie ich bezproblemowe współdziałanie pozwala na osiągnięcie efektu synergii i na realizację otrzymanych zadań.
Pytamy, bo potrzeby sprzętowe wojsk obrony przeciwlotniczej będą stawały się coraz pilniejsze.
– Owszem, chcemy jak najszybciej pozyskać przeciwlotniczy zestaw rakietowy małego zasięgu z wykorzystaniem pocisków AMRAAM – ze względu na unifikację z uzbrojeniem naszych F-16 – do obrony baz lotniczych. Około 2012 r. zaczniemy wycofywać z uzbrojenia zestawy rakietowe Newa SC. Będziemy potrzebowali także zestawów rakiet przeciwlotniczych średniego zasięgu – następcy Krugów, umożliwiających osłonę ważnych obiektów oraz zwalczanie taktycznych pocisków balistycznych.
Dlaczego tegoroczny Air Show będzie taki skromny? Nie przyleci żaden zagraniczny zespól akrobacyjny…
– Wrześniowe pokazy w Radomiu pokrywają się z innymi podobnymi imprezami w Europie, dlatego nie było naszym głównym celem pozyskanie zespołów akrobacyjnych. Mottem tegorocznych pokazów jest „samolot bojowy wczoraj, dziś i jutro”. Uważam, że udział w Air Show 2007 samolotów takich jak F-86, F-15, F-16, F-18, Jak-50 oraz JAS-39 spowoduje, iż będzie to impreza bardzo atrakcyjna.
Rozmawiali Norbert Bączyk i Artur Goławski
„Polska Zbrojna” nr 36, 2 września 2007, s. 12-13.