Wspomnienie ojca

fot. ze zbiorów Marty Murzańskiej-Potasińskiej

Wspomnienie ojca

gen. Włodzimierz Potasiński

Był bardzo grzeczny, nikomu nie ubliżał. Nie kolegował się z byle kim, choć z chuliganami miał do czynienia od początku. Wychowany był w takim środowisku. Był zawsze sobą, a oni go akceptowali. Czasami się dziwiłem, szczerze powiem, on ani papierosa nie zapalił, ani wódki się nie napił, jak wszyscy wokół, a mimo to funkcjonował w środowisku. (…) Był wyrośnięty, duży jak na swój wiek, nie chorował jakoś specjalnie. (…) Czas wolny spędzał na boisku. Chodził też na judo i karate. Zawsze miał zajęcie. Po przyjściu ze szkoły rzucał torbę z książkami i leciał na trening, a później robił lekcje. Grał w piłkę nożną i koszykówkę. Później, jak był w technikum, grał w Czeladzkim Klubie Sportowym, był wtedy w II lidze.

Był dobrym uczniem. (…) Nawet go nazywali kujon. Od młodych lat interesował się wojskiem. W domu wszędzie były „tygrysy”. Nieprawdopodobna ilość, chyba 600 sztuk.

Był zainteresowany II wojną światową. Często opowiadał o dowódcy spadochroniarzy z tego okresu – generale Stanisławie Sosabowskim. Imponował mu widać. Pewnie był jego idolem.

Jako dziecko chciał być każdym – od kominiarza po tramwajarza. Jak zobaczył, że ktoś jest bohaterem w jakiejś dziedzinie, to chciał być taki jak on. Wyjątkowy, najlepszy. (…)

Nie dzielił się marzeniami, nie mówił o swoich planach. Był skryty. Nic nie powiedział, nawet jak jechaliśmy na promocję. Zajechaliśmy do Wrocławia i tam się dopiero dowiedzieliśmy. Na bramie były gazetki. Patrzymy, a tu zdjęcie Włodka. Czytamy: prymus. To była wielka radość. I niespodzianka jaka. Studia skończył z wyróżnieniem. Był najlepszy…

Zaszedł tak wysoko dzięki własnej, ciężkiej pracy, uporowi i obowiązkowości. Zawsze dążył do celu, który sobie wyznaczył. Nie poddawał się. Był ambitny i pracowity. Skoro się zaangażował w wojsko, to chciał jak najlepiej.

Najbardziej jestem zadowolony z tego, że zaszedł tak daleko. Ale przede wszystkim z tego, że jest chwalony przez podwładnych. To jest najważniejsze. To znaczy, że był dobrym człowiekiem.

Fragment z publikacji Marty Potasińskiej „Słucham opowieści o Tobie” z 2011 roku.