Wspomnienie prof. dr hab. Lecha Gardockiego o Stanisławie Mikke

Wspomnienie prof. dr hab. Lecha Gardockiego o Stanisławie Mikke

Człowiek wielkiego formatu

 

Mimo że znałem Stanisława Mikke tylko kilkanaście lat, a więc znacznie krócej niż wielu wspominających go koleżanek i kolegów, mogę o Nim bez wahania powiedzieć, że był człowiekiem wielkiego formatu. Przede wszystkim był znakomitym prawnikiem, o czym mogłem się przekonać na podstawie rozmów z Nim, na podstawie naszych kontaktów w ramach Kolegium Redakcyjnego „Palestry”, jak również w okresie naszej oficjalnej współpracy, kiedy godnie pełnił On funkcję sędziego Trybunału Stanu, któremu wówczas z urzędu przewodniczyłem. Był wybitnym adwokatem. Nie miałem nigdy okazji zetknąć się z Nim na sali sądowej, ale wiem to z opinii osób wykonujących różne zawody prawnicze i stykających się z nim na polu zawodowym. Podziwiałem jego zdolności organizacyjne, które wykazywał jako redaktor naczelny „Palestry”. Funkcji tej poświęcał wiele swego czasu i uwagi, wykazując przy tym wiele taktu w stosunkach z autorami publikacji i odwagi w budowaniu kształtu tego pisma, utrzymując nie tylko jego wysoki poziom merytoryczny, ale również wykorzystując swój talent i pomysłowość, a także zdolność inspirowania innych – dla nadania „Palestrze” formy zewnętrznej, którą niezmiennie podziwiałem.

Ale to, co dotąd o Nim napisałem, dalece nie wyczerpuje opisu tej wybitnej postaci. Jest przecież wielu znakomitych adwokatów i utalentowanych organizatorów działalności redaktorsko-wydawniczej. Stanisław Mikke wzbudzał jednak podziw i uznanie przez swoje cechy wykraczające poza to, co ceni się w życiu zawodowym prawnika. Miał ogromną wiedzę historyczną i literacką, i wspaniale z niej korzystał w swoich publikacjach, pisanych znakomitym stylem, godzącym precyzję narracji z nutą emocji, gdy chodziło o sprawy mocno Jego i nas poruszające. Nie mogę nie wspomnieć też o Jego uwrażliwieniu na sprawy etyczne, zarówno w sensie etyki zawodowej jak i etyki rozumianej generalnie. Nie było więc przypadkiem, że działał w ramach Komisji Etyki Naczelnej Rady Adwokackiej i że był wieloletnim członkiem Komisji Bioetycznej przy Instytucie Kardiologii w Aninie. Ta wrażliwość na sprawy etyczne przejawiała się zresztą również w kontaktach prywatnych, w rozmowach na różne tematy, takie jak np. funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, działalność mediów czy też wydarzenia w świecie polityki.

Na końcu tych wspomnieniowych refleksji, chciałbym napisać kilka słów o sprawie, której poświęcił On dużą cząstkę swojego życia, czyli sprawie zbrodni katyńskiej. Stanisław Mikke chciał pokazania całej prawdy o niej i starał się o to, nie szczędząc swych sił i zdolności. Jego zaangażowanie nie ograniczało się jednak do pisania o zbrodni katyńskiej, chociaż nie sposób nie zauważyć, że czynił to znakomicie. Brał też udział w ekshumacjach ofiar w miejscach kaźni i współorganizował uroczystości dla uczczenia ofiar tej zbrodni. W drodze na taką uroczystość zginął tragicznie w katastrofie pod Smoleńskiem.

Pisząc to wspomnienie, uświadomiłem sobie, że ludzi tego formatu co Stanisław Mikke spotkałem w moim życiu niewielu. Tym większy jest mój żal po jego przedwczesnej śmierci.

 

prof. dr hab Lech Gardocki, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego

„Palestra” 4/2010, s. 118-119.